Jesień tydzień 12

  1. Jeszcze nie zdążyliśmy się wdrożyć w nową codzienność (patrz rozdział tata wraca do pracy), a już pojawił się nowy problem: ospa wietrzna i wiecie co? Dobrze, że mamy już ją prawie za sobą.
  • Po pierwsze, wszystko zaczęło się od małej krostki na szyi, która myślałam, że jest potówką, bowiem od czasu przerośniętego migdałka moja córka nie rozstaje się ze swoją apaszką w truskawki. Smarowałam więc olejem kokosowym. Błąd!
  • Po drugie, nasza lekarka okazała się pomocna, jak trzeba było wydać receptę na krem z antybiotykiem (na szczęście obyło się bez antybiotyku doustnego), bowiem jak zwykle nie było miejsc, kiedy była potrzebna, a jak już krostka się zaifekowała, to już aptekarka nalegała by wbijać się do niej na tzw. “chama”.
  • Po trzecie, okres zarażenia przypada na Polskę, więc nigdy nie wiesz gdzie cię dopadnie.
  • Po czwarte, nie bawcie się w polecany i od lat stosowany “Calamine Lotion”, tylko od razu mousse “Pox Clin”

2. U lekarki wygrzebałyśmy kilka egzemplarzy książeczek:

3. Cieszę się, że są jeszcze ludzie, którzy dbają o mnie i jeśli szukacie miejsca w Dublinie

na tajski masaż to polecam właśnie to miejsce:

4. Z książek to ostatnio sięgam po “Nieperfekcyjna mama” by przekonać się, że nie tylko ja mam bałagan na podłodze, patrz blog link

5. No i Hohoho zaczynamy Święta, może trochę nieśmiało, bo okres kwarantanny mamy do końca tygodnia (także “Black Friday” mam z głowy), a założenie tegorocznych Świąt jest takie “użyj to co masz”, by nie kupować niepotrzebnych świątecznych śmieci, które będą zalegać oceanom.

Miłego, ciepłego weekendu!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *