Wczoraj w Irlandii obchodzony był Dzień Ojca i tak się złożyło, że akurat była piękna pogoda i wybraliśmy się na plażę, na organizowany tu corocznie Festiwal puszczania latawców. Co prawda latawca własnego nie puściliśmy, ale będę miała to na względzie w latach późniejszych, bowiem spędziliśmy razem fantastyczny Dzień Ojca.
Najpierw spacerkiem wybraliśmy się na plażę przez Park Sw. Anny
W końcu dotarliśmy na miejsce, a tam w powietrzu wisiały gigantyczne (i nie tylko), kolorowe latawce
Jako, że nie wzięliśmy ze sobą plażowego namiotu, trzeba było improwizować prześcieradłem 😉
Największą atrakcją dla Lucy był piasek, piasek i jeszcze raz piasek, woda i… granie na więlkim bębnie
Wygłodniałe dziecko czekało w kolejce na pociąg, który zabierał dzieci na plażę
Niestety, dwa wagony kolejki nie zabrały wszystkich dzieci i…
znów z powrotem przez Park Św. Anny z uwzględnieniem Placu Zabaw
oraz pięknego ogrodu róż
Których to Lucy nie przestawała wąchać 😉
Dzień zakończyliśmy kolacją we włoskiej restauracji (której już mi się nie chciało fotografować)
z makaronem oraz lampką schłodzonego białego wina i dobrym nastrojem 😉
Ach co to był za dzień!