No i mamy połowę wakacji za nami, a połowę przed nami. Pogoda u nas się przełamało na tę bardziej deszczową, choć nadal ciepło i można spędzić mile czas na dworzu, ale to już nie to samo. Dotarło do mnie też, że mieszkam na małej wysepce, a Dublin to nie koniec świata i chociaż nigdy tak nie myślałam to jednak zasiedziałam się tu przez ostatni rok. Jest tyle fajnych, urokliwych miejsc dokoła i tyle wartościowych ludzi wokół.
Ennis – malutkie miasteczko w county Clare:
Dzieci moich sąsiadów, bez których to osiedle też straciłoby na uroku:
2. Z książek przerabiamy ostatnio serię o emocjach. Moja córka w końcu zaczęła pytać: Co to znaczy “disapointed”? itp. Z jednej strony emocje to sprawa etapu dojrzewania, ale z drugiej też edukacji, dobrze jest jak te dwie rzeczy idą w parze:
3. Kulinarnie udało mi się odkryć danie z kuchni arabskiej, a konkretnie perskiej, o miłej dla naszego języka nazwie “lubia”, link i o dziwo wszyscy, bez wyjątku byli nią zachwyceni:
4. A drugie nasze odkrycie to akwarele:
5. A czytam sobie “Aspergirls” Rudy Simone :