Może zacznę od wydarzeń dnia ostatniego, czyli od tego, że moja córka została zawieszona w przedszkolu.
Wstaję rano wysyłam ojca, by odprowadził dziecko, robię kawę, słucham podcast i ogarniam tzw. przestrzeń w domu. Najpierw pranie, podłoga, naczynia, a potem ja sama, a tu nagle wiadomość, by odebrać dziecko wcześniej. Zrywam się na równe nogi, jestem przed umówionym czasem, by dowiedzieć się, że przedszkole “nie radzi sobie” z moim “aniołkiem i to tylko 2 godziny. Do tej pory jestem w szoku.
Usłyszałam, że w historii przedszkola była kiedyś dziewczynka, która zachowywała się podobnie i matka musiała ją zabrać na 6 miesięcy do domu, by poczekać, aż dziecko dorośnie do bardziej zorganizowanej struktury jaką jest przedszkole.
Zabrałam więc klapki i nie mogłam uwierzyć, że zostałyśmy zawieszone z przedszkola za nieposłuszeństwo.
Załamałam się, czy rzeczywiście jesteśmy, aż takimi nieudacznikami, że nas nawet w przedszkolu dziecka nie chcą.
Po czym obdzwoniłam przedszkola w naszej okolicy, by dowiedzieć się, że nie ma miejsc, przez najbliższe 12 miesięcy.
W końcu mój mąż podsunął mi numer telefonu do tzw. “childcare committee”, link, by dowiedzieć się jakie jest postępowanie w tej sprawie:
sprawdzić jaki jest regulamin i strategia przedszkola w takich przypadkach, ewentualnie aplikować o AIM.
Trzymajcie kciuki, bo najbliższe kilka miesięcy zapowiada się pod górkę 😉
A tymczasem:
- Z miejsc na mapie Dublina:
2. Z zabaw/activities malowanie wodą:
3. Kulinarnie:
4. Z programów dla dzieci Little Einsteins, które przypominają mi Sigmę i Pi z mojego dzieciństwa, których nie lubiłam oglądać, ale tatuś ambitnie podchodzi do tematu, więc podsyłam im Wam:
5. I piosenka, która mnie ostatnio stawia na nogi: