Ostatni tydzień upłynął mi na żegnaniu się mentalnie i fizycznie z psiapsiółą. Ostatni “irish breakfast”, ostatnia “irish coffee”, ostatni “irish steak” i dziś będzie ostatni pint Guinnessa i tyle, naszse drogi się rozchodzą. Ale dzięki naszemu pożegnalnemu cyklowi odkryłam fajne miejsca:
- Marco Pierre White, na ostatniego steaka w Irlandii miałyśmy się wybrać do mojej ulubionej niegdyś restauracji “Rustic Stone”, ale plany uległy zmianie, bowiem moja druga połowa żeńska stwierdziła, że chce siedzieć na tarasie, a tam jest za głośno od ulicy, zatem padło na Marco Pierre White na Dawson i to był dobry wybór: smaczne jedzenie, dobre wino i przepyszny deser, palce lizać:
2. Mam dobrą wiadomość w Dun Laoghaire otworzyli nowy outdoor aqua park, zła jest taka, że dla dzieci od 8 lat, czyli nam nadal pozostaje opcja: przejażdżka kolejką, plac zabaw i lody od Teddiego:
3. Kolejne dwa parki: Fairview i St. Ann:
4. Kolejne trzy place zabaw:
5. A kulinarnie to nawet wyszła mi zupa z resztek, czyli marchewki z cukinią (cumin):
i dalej raczę się serem, który kojarzy mi się z latem, czyli halloumi: