Marlay Park

Jestem Wam winna przeprosiny, bowiem przy opisie ostatniego Herbert Parku, nie podałam mapki, bo liczyłam na to, że każdy może ją sobie wygooglować, ale mój mąż mnie wyśmiał i stwierdził, że skoro piszę o parku to mapka, “must be”;-) A zatem dziś kolejne miejsce z listy Marlay Park.

Wyszło słońce, a ja nie wiedziałam od czego zacząć, czy zwiedzić najpierw farmę, czy jechać na plażę, czy może do parku. Optymistycznie swierdziłam, że mogę wszystko i podjechałam tramwajem (green line) do Balally, przystanek za Dundrum by zacząć od farmy, a potem pójść wzdłuż rzeki/strumienia Slang i dojść do parku, a wieczorem podziwiać zachód słońca z plaży 😉

Plany planami, a życie życiem, także mierz zamiary na siły, czy jakoś tak. Wyszło na to, że:

  1. Szliśmy zbyt długo wzdłuż rzeki i następnym razem wezmę bus 16, który staje przed samym parkiem, a swoją energię zarezerwuję na sam park, a nie drogę do parku, ale spacer wzdłuż szumiącego strumienia był nawet przyjemny

2. W końcu dotarliśmy do parku…

3. A na miejscu stwierdziłam, że… nie tylko ja wpadłam na ten pomysł i definicja parku dla mnie to drzewa, nie plac

4. Udało nam się znaleźć zacienione miejsce w kafejce na lunch. Cenowo kawka ok, żarcie jak dla mnie drogie 😉

No i po takim spacerze byłam tak głodna, że zapomniałam strzelić fotkę jedzenia, ale całkiem całkiem.

5. W środku kafejki główne atrakcje to ogród,może nie wygląda imponująco na fotce, ale robi wrażenie w realu.

No i największą atrakcją był paw, który zjawił się tam niczym gołąbek i żebrał o kawałek chleba.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *