Keshk – czyli gdzie na lunch w Dublinie

Możecie mnie nazwać burżujem, śmierdzącym leniem, chodzącą hedonistką, rozrzutnikiem, ale naprawdę lubię jeść na mieście i teraz:

  • Są miejsca, które są otwarte tymczasowo, sezonalnie i na próbę 😉
  • Są też miejsca, gdzie zmienia się właściciel/managment i jakość upada i nie o nich dzisiaj;-)
  • Są też miejsca, które zmieniają menu i tak też się stało z moimi ulubionymi plackami ziemiaczanymi z Sova Vegan Butcher, które niby zostały zastąpione ziemiaczanymi gnocchi, ale to wciąż nie to samo ;-(
  • Ale są też miejsca, gdzie nie zmienia się nic, nawet menu i takim miejscem jest właśnie Keshk, któremu przyjrzymy się dzisiaj. Keshk to moja ulubiona restauracja, do której przestałam chodzić bo znudziło mi/nam się menu, ale dziś za nią zatęskniłam i teraz wiem dlaczego. Zobaczcie sami:
  1. Sałatka krewetkowa

2. Kurczak w pieczarkowym sosie

3.  Zapiekane ziemniaczki i sałatka krewetkowa

4. Rybka z sosem

5. Moussaka

6. Kotleciki jagnięce/lamb meatballs. Dzisiejsze były podobne, tyle, że z wołowiny (+sos pomidorowy, ryż)

7. Rybka i grillowane warzywa oraz pieczone ziemniaczki z odrobiną chilli

8. Kurczak z krewetkami w pomidorowym sosie, pycha, mimo, iż niektórzy powiedzą, że nie powinno się mieszać krewetek z mięsem 😉

9. Grillowany łosoś z sałatką

Zapomniałam też wspomnieć, że za wszystkie te pyszności w porze lunchu płaci się ok 12 euros,

z czego dzielę je z mężem i dzieckiem ale  zostaje miejsce na deser z TESCO 😉 Do picia bierzemy zawsze wodę.

Na tarasie są dwa stoliczki, gdzie możecie mnie czasem spotkać, ale w środku jest bardzo dużo miejsca.

Zerknijcie sami na ich stronkę i lunch menu. To co, widzimy się w Keshku?

Buziaki Slow Mummy!

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *