Zdjęcie z: https://stocksnap.io
Powoli zaczynam zamykać rok 2016 i okazuje się, że mogłabym zrobić w nim więcej, ale zacznijmy od początku.
Rok 2016 powitaliśmy w Budapeszcie, tyle, że zapomniałam o jednym ważnym fakcie, że jestem mamą i balangi do białego rana już nie dla mnie ;-( Zdjęcia z Budapesztu wrzuciłam tu.
Potem pojawiły się zawirowania zdrowotne najpierw Lucy, potem moje, ale zakończone “happy endem” i mogliśmy pojechać na swoje pierwsze urodziny do…Chorwacji, o czym piszę tu. W Chorwacji zrealizowałam swój summer bucket list.
Następnie pojawiło się lato w Polsce i tu zdjęć brak, bo te pod wpływem chwili można obserwować na INSTAGRAMIE, ale aparat i fotografa zostawiłam w domu.
Nasz sierpień to głównie eksplorowanie placów zabaw i dużo czasu spędzonego na świeżym powietrzu, oraz założenie TEGO bloga. Lista drobnych sierpniowych przyjemności, tu.
Wrzesień upłynął na na miejscu i porannym dokarmianiu kaczek, o wrześniu i wrześniowych małych przyjemnościach, tu, i tu.
Październik okazał się być miesiącem wydania mojej książki, o czym piszę tu i standardowa lista drobnych przyjemności, tu.
Aktualnie mamy listopad, ale już wiem, że za miesiąc będziemy spędzać ten czas w Atenach, Tel Avivie i Barcelonie.
Wszelkie sugestie mile widziane. Co do Aten nie mam życzeń, ale w Barcelonie chcę zobaczyć Magic Fontannę, która była w remoncie podczas naszej otatniej wizyty.
5 krajów rocznie, to dużo, czy mało?? Mój maż twierdzi, że dużo, ja twierdzę, że można więcej i dochodzimy do wniosku, że mamy inną definicję ŻYCIA jako takiego. Według mojego męża życie to PODRÓŻ sama w sobie, według mnie życie jest po to by jak najwięcej w nim PRZEŻYĆ, POCZUĆ i ZOBACZYĆ.
A Wy, jaki był Wasz 2016 rok? – bo mojego 2015 nic nie przebije 😉