Zdjęcie z: https://stocksnap.io
Od dawna wiemy, że “je się po to żeby żyć, a nie żyje się po to żeby jeść“, ale…
ja tak lubię jeść dobre rzeczy, co możecie zobaczyć na moim INSTAGRAMIE
Moje zainteresowanie gotowaniem pojawiło się wraz z boską Nigellą Lawson, potem pojawił się Jamie Oliver i ostatecznie Yotam Ottolenghi. Kiedy poznałam mojego męża odkryła się dla mnie nowa jakość – kuchnia śródziemnomorska, którą rzecz jasna wszystkim gorąco polecam, ale…
Od kiedy zaszłam w ciążę i urodziłam dziecko moje kubki smakowe lubią świeżyznę i prostotę, stąd kuchnia minimalistyczna jak najbardziej mi pasuje, ze swoimi zasadami:
- Prostych posiłków
- Łatwości w przygotowaniu
- oraz umiaru
I tak jak uwielbiam kuchnię Yotama, na jego filmiki zapraszam tutaj, to jego przepisy stały się dla mnie zbyt czaso i pracochłonne. Wolę 3-5 produków w oryginalnym połączeniu i już. Zupełnie tak samo jak ma Leo Babauta, guru minimalizmu 3 produkty, czyli kuchnia minimalistyczna + jest weganinem, którą bardzo chciałabym się stać, ale…to trochę potrwa. Może po 40-stce coś z tego wyjdzie. Jak narazie ograniczamy z mężem mięso, ale…cienko nam to zimą wychodzi.
Co do łatwości w przygotowaniu, moim ostatnim odkryciem jest David Bez, ze swoim “Śniadaniowym love” i “Sałat Love”. Może uda mi się go z czasem “zdigitalizować”.
Co do umiaru, to wpłynął na mnie mój mąż. Kiedy randkowaliśmy jadł z mojego talerza i pił z mojego kieliszka, czym bardzo mnie początkowo denerwował. Z czasem przyzwyczaiłam się i zrozumiałam, że miejsce, w którym się wychował idea dzielenia się jest ponad wszystko, a jedzenia nie należy marnotrawić pod żadną postacią. Stąd kiedy wychodziliśmy do restauracji to zawsze zamawialiśmy albo jedno duże danie na spółkę, albo dwa małe. Wyszło taniej, my nie byliśmy obżarci, a i talerz był czysty. WIN-WIN sytuacja 😉
Kończę bo robię się głodna i życzę Wam przyjemnego weekendu!