Kiedyś gubiły mi się dni, teraz już całe tygodnie. Paradoksalnie im dłuższy dzień jest mojej córki, tym krótszy jest mój 😉 Ale na poważnie. Przed nami ostatni tydzień września i myślę, że pogoda była dla nas całkiem łaskawa, z małymi wyjątkami. Myślę, że powoli oswoiłam się już z wrześniową rutyną. Energii dodaje mi styl życia keto, a im bardziej staram się go wdrożyć tym bardziej dochodzę do wniosku, że ułatwia on nam życie:
- Wszystko zaczęło się od tej książki,która wpadła mi w ręce w ostatnim tygodniu:
Rzecz jasna nie pokazuję bekonu, jajek, kiełbasek i smoothie na jogurcie greckim. No i zdarzają się wyjątki, jak chociażby ten poniedziałkowy wypad na śniadanie do Avoca, czy sobotnia lampka wina nad morzem:
2. Z kulinarnych miejsc (oprócz wspomnianej już ulubionej Fern Avoca) to odwiedziliśmy Damascus w nowej lokalizacji:
3. I tu płynnie przejdę do książek, które wpadły nam w ręce podczas sobotniego spaceru oraz tej którą aktualnie czytam by nastroić się “w jesień”, której tak bardzo nie lubię:
4. Dalej jestem wdzięczna za każdy promień słońca na dworzu zanim zacznę się grzać z kubkiem herbaty, kocem, grznym winem, czy książką:
5. A na jesienne wieczory mam dla Was audiobook, a właściwie jego część: