Osobiście, co do Pragi to mam mieszane uczucie. Z jednej strony, po raz pierwszy przyjechałam tu jako studentka na studentckim budżecie, w doborowym towarzystwie i zapamiętałam dobrą zabawę i Pragę jako duże, męczące miasto. I to się nie zmieniło, ale z drugiej strony to tu spędziłam jeden ze wspanialszych dni tego lata:
- Wzgórze Petrin – według mnie “must” dla każdego rodzica, który szuka atrakcji dla swoich pociech. Od kolejki linowej, przez jazdę na kucyku, wieżę, karuzelę, labirynt luster, obserwatorium, spacer w dół i place zabaw. Nie mogliśmy spędzić tego dnia lepiej:
2. Kolejną udaną atrakcją było Praskie ZOO, które znajduje się w rankingu pierwszej 10-tki światowych ZOO. Osobiście widziałam lepsze, ale fakt faktem dobra zabawa gwarantowana na cały dzień. Urok zawdzięcza położeniu, jak ZOO w Hajfie na wzgórzu, skąd roztaczają się piękne widoki, zwłaszcza kiedy zachodzi słońce:
3. Dwie kolejne atrakcje niestety nie wypaliły. Tzn. tak zwane Muzeum Sensoryczne link okazało się malutkim Muzeum Iluzji, jakie już widzieliśmy w Madrycie link, tyle, że tym razem z jakiegoś powodu nasza córka była przebodźcowana i nie można było nic zrobić jak wrócić do mieszkania i spędzić resztę dnia na relaksie:
4. Podobnie było na drugi dzień, kiedy wybraliśmy się pod zegar Astronomiczny. Tłum turystów i zupełna pomyłka według mnie i kolejne przebodźcowanie:
5. Praga ma znacznie więcej do zaoferowania, nam zdecydowanie zabrakło kilku dni na “pedal boat” po Wełtawie, wyspy a także Aquapalace. Kulinarnie też pewnie moglibyśmy więcej niż tylko schnitzle, knedliki i pierogi, ale przynajmniej był gulasz: