Jesień tydzień 7

Kiedy moja córka pyta się mnie jakie były moje październiki z przykrością stwierdzam, że… nie pamiętam.

-Czy zbierałaś kasztany? – pyta.

-Tak zbierałam kasztany, żołędzie i jeszcze robiłam z nich ludziki.

– Czy przebierałaś się za wiedźmę?

-Nie, mama wciskała mnie w strój królewny na klasowe bale.

– A Halloween? Miałaś Halloween?

-Nie miałam.

Pamiętam gorączkę kupowania i okładania zeszytów oraz książek pod koniec sierpnia na równi z wekowaniem smaków lata. Pamiętam wyprawy na grzyby, ich obieranie, krojenie, nawlekanie i suszenie na kaloryferach. Pamiętam skrzynie jabłek na balkonie, a potem…nagle robił się 1 listopada wypad na cmentarz, zjazd rodzinny i koniecznie ciepły bigos (na tych grzybach prawdopodobnie)po spotkaniu na cmentarzu. A co u nas:

  1. Przerabiamy już trzecią szkołę baletową:

2. Poszukujemy nowych autorów:

3. Slow Mummy zaangażowała się w projekt malowania przestrzeni dla dzieci w szkole po spotkaniu rodziców, gdzie okazało się, że jest farba, ale nie ma komu malować. Panowie się rozeszli, zostały tylko kobiety w ciąży i te 150 wzrostu:

4. Kulinarnie to wypróbowałam nowego sposobu na ziemniaki:

5. Nadal w klimatach halloweenowych, choć mam nadzieję, że uda nam się uciec od nich na 10 dni:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *