Zacznijmy od tego, że za każdym razem kiedy tu jestem odkrywam nowe rzeczy będąc nawet w tych samych miejscach. W drodze powrtonej zatrzymaliśmy się znów w Zadarze i plan był ambitny, ale pogoda nie dopisała, więc trzeba było go zmienić.
Zaczynam się przekonywać, że nie dla mnie tłumy i wielkie miasta, ale małe miasteczka, wioski i wyspy. Najlepszy czas spędziłam na wyspie Rab, gdzie do morza miałam kilka kroków. Oczywiście odwiedziłam polecane plaże, ale najfajniejsza była ta pod domem 😉 Rab to raj dla nudystów: Sahara, Ciganka i Stolac, my wybraliśmy tę inną opcję tzw. Rajską plażę i Lopar, obie obok siebie:
2. Jednego dnia wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę statkiem, którą bardzo polecam. Program można zobaczyć tutaj, ale główną atrakcją było pływanie, raj dla dzieci, niestety trochę starszych niż moje, bo moja 6-latka jeszcze nie potrafi pływać:
3. Oprócz plaży Kolovare w mieście Zadar, odwiedziliśmy też Borik i Puntamika, również obok siebie:
Ale jednak najwygodniej było mi rozłożyć nogi w cieniu u siebie, nad basenem. Ceny wynajmu są różne. Niektórzy wynajmują tu mieszkania na miesiąc za 500 Euro, inni muszą tyle płacić w hotelach w sezonie za dobę. Nasze kształtowały się od 110 Euro do 170 Euro za dobę, zależy gdzie i czy z basenem:
4. Zależało nam z mężem by odwiedzić Plitwickie Jeziora, ale wszystkie wycieczki organizowane przez różne agencje oraz wejścia do parku zostały już wykupione. Plus fakt, że przełamała się pogoda na deszczową, a szkoda, bo tu ponoć słońce przez 260 dni w roku. Z zamian za to odwiedziliśmy Nin, ok 20 km od Zadaru, ale ze względu na deszcz ewakuowaliśmy się po ciężko zdobytym lunchu:
5. A czego nie zobaczyliśmy i co warto zwiedzić w Chorwacji pokazuję już filmikiem: