Chorwacja

Zacznijmy od tego, że w Chorwacji byłam po raz pierwszy 5 lat temu, by celebrować 1 urodziny swojej córki, link, ale wtedy skupiłam się bardziej na domku z basenem oraz odpoczynku, niż przemieszczaniu i explorowaniu.

Tym razem jest inaczej. Kiedy kilka tygodni temu na urodzinach z klasy córki zaczął się temat pt. “To gdzie jedziecie na wakacje w tym roku?”. Zaczęła się wyliczanka: Dubrovnik, Split, Hvar….

Tymczasem w drodze powrotnej mój mąż uświadomił mi, że:

– Natalia, my nie będziemy w Dubrovniku, Splicie i Hvarze.

-To gdzie będziemy? – zapytałam.

No właśnie i wtedy padły nazw samych mieścin, których nawet nie kojarzę. Byłam wściekła, ale potem doszłam do wniosku, że Chorwację w letnim sezonie chyba właśnie lepiej odwiedzić w tych urokliwych miasteczkach, niż zatłoczonych miastach w upale, a zatem:

Przylecieliśmy do Zadaru:

Po czym promem do Rijeki i taxówką do naszego domku z basenem na wzgórzu. Sugerowaliśmy się pięknym widokiem i basenem oraz hamakami. Tymczasem piękne widoki są tu wszędzie, woda w morzu cieplejsza niż w basenie, a często gęsto jest odgrodzona, a jednym czego booking.com nie mówi to komary. O ile nie ma ich w mieście, przy wodzie słonej, to już na wzgórzu, przy strumieniach tak.

Rodzaj: tropikalny. Różnica: nie czeka do zmroku, nie brzęczy, a tnie 24 godziny na dobę:

Do tej pory najbardziej przypadła nam do gustu Opatija:

Kulinarnie:

Gdybym chciała zjeść we wszystkich lokalnych restauracjach musiałabym tu zostać całe wakacje, ale przyznaję, że jedzenie pyszne, a okoliczności i widoki sprzjające:

Tymczasem pozdrowienia ślę w wyspy Rab, z tego co widzę to dużo tu plaż dla naturystów 😉

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *