Całe szczęście, że już piątek i jutro weekend i nie ma szkoły do poniedziałku. Jedna z Was pytała jak sobie radzić z obecną sytuacją, bowiem już jest załamana, a tu jeszcze 5 tygodni przed nami. Otóż, nie wiem jak Wy, ale ja żyję z dnia na dzień, to mi pomaga. Po pierwsze dłużej śpimy i to akurat plus wszystkiego. Po drugie, ratuje nas stały rozkład dnia i pory posiłków i “last but not least” zacieśniam więzy z sąsiadami. Ale to był ciężki tydzień zwłaszcza część do praktykowania pisania. Swoją drogą nie rozumiem, jak można oczekiwać od 5 latków, by pisały skoro ich anatomia kości ręki nie jest jeszcze na to gotowa, więcej w linku. No to od początku:
- Dla tych, którzy mają dość ekranu, jak ja mam dobrą radę. Kupcie dziecku obrazkową encyklopedię, link starcza na długo i pokryje wszystkie szkolne tematy, plus pewnie te extra, jak u nas miłość do “pająków”:
2. Kulinarnie: Zapytałam ostatnio sąsiadkę “co na lunch”, a ona mi na to:”Pulpeciki z indyka ze startą cukinią i marchewką i płatkami owsianymi”. Zaintrygował mnie ten przepis, bowiem kotleciki z cukinią już robiłam, ale nie z owsem zamiast bułki tartej, zrobiłam więc jak mówiła i…wyszły pyszne. Usmażone, podgotowane w wywarze i podduszone w pomidorowym sosie. Pycha! oczywiście nie dla mojej córki, ale tacie smakowało:
Druga rzecz, która smakowała mi to chlebek z salami, serem i bazylią na cieście do pizzy, link:
Reszta to banał, ale też pyszny, czyli zupa soczewicowa z resztek i mufinki:
3. “Zacieśniam więzi z sąsiadami”:
4. Ostatnio terapeutka zajęciowa wykryła, że moja córka ma problemy z tzw. motoryką małą i wytłumaczyła mi, że łączy się ona z dużą, czyli siłą mięśni ramion i całego tułowia. Na to jak dziecko rysuje, koloruje, czy pisze wływa też czym to robi i jak długa jest kredka, czy długopis. A najlepszym ćwiczeniem małych rączek jest “playdough” (przy czym zwróciła mi uwagę, żeby łokcie nie były na stole, przy wyrabianiu playdough, bo to wymaga większej siły mięśni). No i tak doszło nam codzienne dłubanie w playdough: