Nie umiem w jesień, no nie umiem. Jakoś tak opada mi nastrój i nie mam siły na nic, chyba, że świeci słońce to wtedy jest inna bajka. Ostatnio, kiedy w weekend się oziębiło, a na niebie zapanowały szarości doszłam też do wniosku, że: nie jestem jeszcze gotowa na tę jesień, a to przecież już druga połowa września, więc w tym tygodniu skupiałam się głównie na tym, jak wejść w jesień i się na życie nie obrazić 😉
- Zacznijmy od tego, że w piątek 18 września nie tylko nastał nowy rok w kalendarzu żydowskim, ale i 41 lat temu na świat przyszedł mój mąż. Mieliśmy zamiar to uczcić lunchem w restauracji, zaraz po powrocie córki ze szkoły, ale ta z kolei padła na kanapie i zasnęła z wrażeń. Na drugi dzień restauracje już były zamknięte ;-(
2. Drugi dzień spędziliśmy nasz, weekendowy “family day” w St. Ann parku na sobotnim food markecie, spotykając znajomych, na pikniku, placu zabaw i spacerze nad morzem. Nie ukrywam, że pogoda nas już nie rozpieszczała, a ja spieszyłam się do domu na ciepłą herbatę:
3. Kulinarnie nadal walczę ze złymi nawykami mojej 5 -latki. Udało mi się znaleźć czekoladowy hummus, który jest przepyszną przekąską w połączeniu z jabłkiem i trzyma do 7-10 dni w lodówce, probowałyśmy też lodów z bananów, naleśników, no i rzecz jasna moja ulubiona caponata, ale nadal nie mogę się przebić przez frytki, parówkę i ketchup:
4. Nowa historia to seria o piesku “Hairy Maclary” . Jestem też pod wrażeniem serii “convertible” książeczek, z którym możesz wyczarować farmę, zamek, lotnisko, remizę strażacką, szpital, garaż i co tam jeszcze fantazja zapragnie. Gigantyczne kolorowanki z Crayola zostaną z nami chyba już na dłużej, no i nie mogłam przejść obojętnie obok puzzli z Psiego Patrolu, których notabene moja córka nauczyła się już na pamięć, więc szukam czegoś nowego:
5. Dla tych mam, które tak jak ja mają wybredne dzieci mam filmik i bloga “Myfussyeater.com” z kontem instagramowym, link:
Tymczasem trzymajcie się ciepło i słonecznie w ten ostatni weekend września!