Wygląda na to, że to co nieplanowane jest najlepsze. Nie planowaliśmy wylądować na farmie na Węgrzech, ale nie mogliśmy znaleźć innej możliwe względnej opcji w tym czasie i co się okazało, że to był strzał w dziesiątkę. Na miejscu dowiedzieliśmy się też, że problem z akomodacją był taki, że Węgrzy mieli tu Bank Holiday w czwartek, co dla nich oznaczało długi sierpniowy, letni weekend.
- Farma, na której czułam się fantastycznie to 25 hektarów, które kilka lat temu kupiło młode małżeństwo z dzieckiem. Wybudowali dom, stajnie i wyposażyli w odnowione antyki oraz rzeczy z Ikei. W wyniku tego połączenia powstało coś wspaniałego. Na początku mieli 8 koni i trzymali je w stajni. Teraz zostały już im 3 konie i farma została wyceniona na sprzedaż na 1.2 mln. Euro. My mieliśmy tę przyjemność na 120 za nocleg + śniadanie mistrzów dodatkowo. Wszystko homemade i organic, z ogródka, prosto z niepryskanego krzaczka. A dziecku odrobina piasku i mały basenik wystarczyły do szczęścia;-) Sielanka
2. Tihany to klimatyczna wioska na półwyspie Balatonu. My dotarliśmy tam promem z Siofok. Oprócz plaży z małym placem zabaw jest wzgórze (na górze też jest plac zabaw, dwie restauracje i pyszne lody oraz kawiarenka i sklepiki z pamiątkami w wiejskich chałupach). Na wzgórzu kościół i cudnie zachowana wioska, w której mieści się muzeum marcepanu, które dane było nam odwiedzić. Po drugiej stronie wzgórza jest malutkie jezioro, a widoki są zapierające dech w piersiach. Miło spędzony czas.
3. Siofok. Tu się zatrzymaliśmy nad Balatonem, to ponoć najlepsze miejsce na znalezienie sobie miejscówki i tzw. bazy wypadowej. Nasz apartament był 3 minuty od stacji kolejowej. 5 minut do jeziora i placu zabaw w parku, także nie mogę narzekać. Niestety sam apartament nie był za ciekawy. Mogło być lepiej i gorzej, na szczęście mieliśmy do dyspozycji wielki taras, a to wystarczyło. Samo miasteczko przypominało mi nadmorsko-jeziorowe klimaty czyli: fastfood restauracje, budki z pamiątkami i dmuchanymi kołami, nightcluby, beach bary z koktajlami ze słomką i tym podobne sprawy, ale plaża, a właściwie deptak nad brzegiem jest fajny, długi i dużo się na nim działo. Dno jeziora piaszczyste, głębokość długo długo 120 cm i temperatura wody 25 stopni, a oprócz placu zabaw na plaży mały basenik dla dzieci:
4. Kulinarnie? Przyznam szczerze, że głównie rządził junk, czyli jakiś Radler, jakiś hot-dog z wozu, jakiś ice-cream, czy brunch gdzieś na tarasie w słońcu pod parasolem:
5. Nie byłabym sobą, żeby nie podzielić się z Wami naszym ostatnim odkryciem “Maxa” i chociaż Ed Vere ma inne książki nam przypadł do gustu właśnie Max ;-):