Może zacznijmy od tego, że świat się w końcu zatrzymał i najbliższe kilka miesięcy będą pt. tytułem pandemii Koronawirusa (stąd ten tytuł). Nie interesuje mnie, czy wirus wydostał się z “mokrego marketu” w Wuhan, czy jak głoszą internetowe spekulacje z labaratorium. Przeraża mnie natomiast jego siła rażenia, link.
Bill Gates już w 2015 roku przewidział, że ludzkość nie jest gotowa na epidemię i stało się. Mamy 2020, jak do tej pory zmarło mniej niż 10 tys., ale ofiar śmiertelnych może być ok 60 mln. w ciągu roku. Kwarantanny wprowadzane ostatnio wszędzie nie są po to, by uniknąć wirusa, ale by spowolnić jego rozprzestrzenianie. 80 procent populacji go złapie tak, czy siak.
Z dobrych wiadomości mam taką, że zmniejsza się zanieczyszczenie środowiska, matka ziemia ożywa, w czasie, kiedy świat stanął w miejscu.
A jak ma się on do naszej obecnej sytuacji:
- Panika dotycząca papieru toaletowego mnie ominęła, bowiem zostałam ostrzeżona przez męża dostatecznie wcześnie, by go nazbierać i w czasie, kiedy inni ustawiali się w kolejce po papier toaletowy, ja kupowałam wellness ręczniki, książki i SPA świeczki do relaksacji, bo wiedziałam, że potrwa to dłużej niż oficjalne zalecenia rządu.
- Chleb, jakoś tak odruchowo złapałam za 5 bochenków chleba (zamroziłam) i przyznaje odpowiada mi system wyciągania kromki, czy dwóch dziennie do porannego toasta z jajkiem.
- Jajka, no właśnie to popełniłam tzw. fals start, bo na początku marca kupiłam więcej, a ostateczna data zużycia była do dziś. Nie przewidziałam, że w czasie kryzysu jajka będą schodzić jak świeże bułeczki.
- Ogólnie nastawiamy się na zakupy online, ale nie przewidzieliśmy, że trzeba je robić z dość dużym wyprzedzeniem i nie wszystkie zamówione towary są dostępne. (mówię tutaj o TESCO, Super Value jeszcze nie próbowaliśmy). Lidl wprowadził polisę, że do 9-tej tylko seniorzy, między 9.00-11.00 priorytet dla seniorów, a potem już można kupować, tyle, że za każdym razem kiedy wchodzę do sklepu boję się, że złapałam wirusa. Primark zamknięty do odwołania.
- A jak sobie radzimy z siedzeniem w domu? Tu akurat wypadliśmy najlepiej:
-8.00-8.30 pobudka
9.00-9.30 biegam (bo inaczej bym zwiariowała i rozeszła się na boki z wagą)
10.00 – siadamy razem do śniadania
10.30- 18.00 – tata pracuje zdalnie, a my bawimy się w domowe przedszkole (przerwa na lunch 15-ta i 12.30 oraz 17.30 snack time)
19.30- kolacja
20-ta wyciszanie
21.00 SPANIE (potem mama ma czas dla siebie do 23.00).
6. Odnośnie naszego domowego przedszkola to myślałam, że będzie gorzej, tymczasem widzę, że moja córka uwielbia kolorować, kleić malować ect. i wykazujemy się tutaj obie niezwykłą kreatywnością. Może dlatego, że jestem tzw. osobą wysoko wrażliwą i mój świat wewnętrzny należy do tzw. bogatych, a córka może mieć to po mnie:
7. W ostatnim momencie udało mi się dorwać książkę Edyty Zając o rodzicielstwie i przyznaję w końcu mam okazję poświęcić jej więcej czasu nie tylko na czytanie dostępnych artykułów i podcastów, ale też wykupiłam jej pierwszy e-kurs odnośnie samodyscypliny, link:
Jeśli macie jakieś pytania, to chętnie odpowiem, ale ogólnie nastawiam się, że moje dziecko raczej już do przeszkola przed wakacjami nie wróci i tak też Wy się nastawcie. Pozdrawiam i koniecznie napiszcie mi jak to wygląda u Was. Bo u nas “win-win”. lepiej być nie mogło. Ja mam męża w domu, dziecko nie chodzi do przedszkola, do którego nie lubiła chodzić i ma oboje rodziców w zasięgu.