Jakoś jeszcze nie odczułam typowo jesiennych klimatów mimo iż na półkach sklepowych i wystawach jesienno-zimowe buty, kurtki i sweterki. Raczej chwytam za końcówkę babiego lata ile się da, bo wkrótce zatęsknię do lodów, biegania na bosaka i rysowania kredą po chodniku.
Kto wie, co przyniesie kolejne lato 😉
- Tymczasem wrzesień jest miesiącem wdrażania się do nowego roku szkolnego i w poniedziałek odbyły się pierwsze zajęcia muzyczne, a po nich włączył się nawyk naszego odwiedzania kafejki na rogu, spaceru kanałem, uwieńczonego frytkami ze słodkiego ziemniaka w Hiltonie, a potem tramwajem prosto do domu 😉
2. Yoga i medytacja rzeczywiście pomagają mi uspokoić skołatane nerwy, gdyby ktoś miał ochotę to poniżej studio i linki do praktyki w domu:
3. Jak bardzo cieszę się, że spotkałam znajomą mamę na ostatnim “Food Festivalu” w Airfield i ucięłyśmy sobie pogawędkę na temat tego jak bardzo nasze dzieci są zewsząd “brainwashed”. Oglądasz “Pepę” Twoje dziecko chce wszystko z Pepą (mało tego zaczyna się zachowywać, jak Pepa), oglądasz Cookie Monstera Twoje dziecko chce jeść, piec, robić “cookie”, oglądasz Dorę, a tam tysiące aplikacji, oglądasz jakiś inny kanał, a tam wkradają się reklamy zabawek i tak doszłyśmy do wniosku, że Blippi jest jeszcze w miarę w porządku, bo nie tylko jest kolorowy, mówi, ale pięknie wyjaśnia rzeczy unikając reklam zalepiając produkty, które używa, chwali się postawę i program. Jeśli jeszcze nie widzieliście to polecam:
4. W naszym “familijno-weekendowym” programie na projektorze wyświetliliśmy ostatnio “Charlotte Web”:
5. Nagradzacie się? A jeśli tak to w jaki sposób. Bo ja swój pierwszy tydzień 3 sesjii yogi uczciłam lampką wina, pizzą i lodami z automatu z psiapsiółką. Tymczasem mój mąż wyśmiał moje konsumpcyjne metody “nagradzania się” 😉
Ps. Liczę na to, że pogoda w weekend dopiszę i uda się zrobić jeszcze kilka rzeczy, które chodzą mi po głowie 😉
Enjoy and don’t worry be happy!