Tyle co to za lato, jak co chwilę pada, a ja zawożąc dziecko do przedszkola zawsze się daję nabrać na słońce za oknem i potem brakuje mi kolejnej warstwy na sobie. Raz musiałam sobie kupić bluzę z kapturem, a innym razem kurtkę przeciw deszczową. Kolejnego dnia wychodzę z nastawieniem, że przecież ładnie jest i kurna klnę na wszystkie wiatry, że przecież nie mogę sobie codziennie nowej kurtki kupować, a do domu daleko 😉
A kiedy ludzie pytają się mnie: jak mi się mieszka na nowym mieszkaniu? W skrócie odpowiadam: Mnie praktycznie w tym domu nie ma od poniedziałku do piątku, a w weekendy raczej staramy się wybywać.
- Ostatni tydzień zaowocował długim weekendem i krótkim tygodniem, także w sobotę pojechaliśmy do Parku w Cabinteely:
2. W niedzielę z kolei wybraliśmy się na wycieczkę do Ogrodu Botanicznego:
3. Jedzenie:
- Coraz częściej łapię się na tym, że w weekendy przybywa mi tu i ówdzie, które potem staram się zgubić w ciągu tygodnia 😉
- Muszę przyznać, że omlety robi się szybko i starczają na długo:
- Tu kolejna rzecz prosta i szybka: risotto:
4. Książka w tym tygodniu to pozycja autobiograficzna Beaty Pawlikowskiej “Życie jest wolnością”. Swoją drogą pięknie pisze o wolności, a także o swoim odczuciu, czym jest, a raczej była dla autorki szkoła: