Nie wiem jak Wam mija końcówka września, ale ja jestem zmęczona.
Jestem zmęczona zmienną pogodą, jestem zmęczona błędnymi diagnozami lekarzy, jestem zmęczona mężem w domu, który na każdym kroku wytyka mi moje błędy i sugeruje jak złą matką jestem ucząc dziecko złych nawyków. Jestem zmęczona ciągłym bałaganem. Jestem tym wszystkim zmęczona. Najchętniej zamknęła bym drzwi za sobą i wyszła 😉
- Jestem zmęczona zakupami jesiennymi i coraz bardziej przekonuję się do zakupów online:
2. Z książek kulinarnych odkryłam ostatnio na półce w bibliotece takie cudo i zaczęłam eksperymentować z kuchnią indyjską, ale niestety jestem za leniwa, przygotowanie ich jest czaso i energochlonne, zużywa dużo naczyń i przypraw i w ostateczności moja córka ich i tak nie je. Dlatego szybko się poddałam, ale może ktoś się skusi:
3. Z miejsc na mapie Dublina, to według mnie warto wpaść na posiłek do Pacino. Lokal, który kojarzę z salsy, nagle zamienił się w classy miejsce z obrazami na ścianach i obrusami na stole (w piwnicy) i świeżymi kwiatami w wazonie. No i ceny bardzo przystępne, bo za taką jakość zapłaciliśmy 20 euro, czyli dwa dania, przystawka i kawka 😉
4. Z programów dla dzieci.
Aktualnie wałkujemy J.Tuwima i nie tylko czytam go i recytuje, ale słuchamy też audio i oglądamy video i tak znalazłyśmy program NutkoSfera, nie ma tego dużo, ale za to piosenki są przyjemne dla ucha i zapadają w pamięć. Gdyby ktoś mi pokazał np. taki filmik w dzieciństwie może lepiej pojęłabym zakamarki gwieździstego nieba i Wszeświata w ogóle:
5. Tymczasem korzystamy z uroków ładnej jesieni i nadal chodzimy na spacery i place zabaw i oby jak najdłużej:
Powiem krótko, mam tak samo, nie wiem dlaczego ale wrzesień, pomimo nie najgorszej pogody, jest jakiś męczący. Powrot z Polski po pięknych wakacjach, ruszyliśmy z kopyta do szkoły, przedszkola i pracy. Czuję totalny spadek energii.
A i jeszcze do tego chodzę polamana bo coś wlazlo mi w krzyż i nogę, powaliło i nie chce odpuścić. Ale zawsze mówię co nas nie zabije to nas wzmocni. Najważniejsze żeby dzieci były zdrowe i stary był zadowolony. Pozdrawiam.
Ale jak uszczęśliwiam dziecko, to stary marudzi bo lody niezdrowe,bo ciasteczka to cukier, bo pościel w “unicorny”to konsumpcjonizm czystej postaci itd. Noż k….mać! Dajcie żyć! Ale plus jest taki, że jak mu dziś powiedziałam, że mam ochotę zamknąć za sobą drzwi to zajął się zapakowywaniem zmywarki ;-)więc może ja się wezmę za podłogę i będzie dobrze Ps. Po drzemce stwierdzam, że też coś mnie łamie. Dziękuję za słowa otuchy i oby do wiosny 😉