No i zawiało, ale tak konkretnie do tego stopnia, że zaraz po wpisie wyciągam zimową kurtkę, czapkę i rękawiczki. Nie wiem jak jest u Was, ale tu po sztormie pogoda zmieniła się diametralnie. Niby 7 stopni, a czuć jak O, ale do rzeczy:
- Kiedy zapisywałam Lucy do szkoły muzycznej poznałam mamę 2-letniego dziecka, która poleciła mi program dla dzieci Śpiewanki :
I rzeczywiście bardzo przyjazna dla oka animacja i nie brzmiące jak disco-polo piosenki sprawiają, że polubiłam ten program. Jest jedno “ale”. Sprawdza się on dla 2 – latków, bowiem 3 latki potrzebują już trochę więcej niż tylko śpiewanie.
2. Kulinarnie nadal sprawdza się u nas Kwestia Smaku i w ostatnim tygodniu miałam przyjemność wypróbować 3 przepisy:
- Oryginalnie przygotowany brokuł, który zawsze zalega gdzieś na dnie lodówki, link:
- Placki ze słodkiego ziemniaka link były przepyszne, mam do nich tylko jedno zastrzeżenie (oprócz tego, że musiałam dodać jajko, mąkę i czas smażenia, bo się rozwalały) – zapomniałam, że ja nie lubię smażyć czegokolwiek, ale smakowały mojego wybrednemu mężowi, niestety Lucy ich nie tknęła ;-(
- Ponieważ w ostatnim tygodniu tatuś obchodził swoje urodziny postawiłam na dyniowe mufinki z suszonymi śliwkami link i znów były pyszne, ale tym razem moja córka zjadła ich za dużo ;-):
3. Z miejsc na mapie Dublina i akcji typu “wsiąść do pociągu byle jakiego”, to nie mam dla Was nic ciekawego, bowiem w ostatni weekend rzuciło nas do Clonsilli. Dobrze, że się rozpogodziło, bowiem po atrakcji plac zabaw zorientowaliśmy się, że wszystko było zamknięte albo otwierali dopiero za 2 godziny. Dzięki uprzejmości Pani z Blue Elefanta (do którego się wybieraliśmy) Lucy nie zmoczyła spodni, ale my byliśmy trochę zawiedzeni okolicą i ostatecznie lunch zjedliśmy w Indyjskiej “Spice of India”: