“Macierzyństwo jest zawsze głęboko transformującym doświadczeniem. Zmiotło z ziemi świat, w którym dotychczas żyłam. Jako młoda matka miałam olbrzymi problem z odpowiedzią na pytanie:
Gdzie kończę się ja sama, a zaczyna moje dziecko?
Przez wiele lat byłam niczym nieforemna postać z kreskówki, przybierająca różne formy w zależności od wymogu chwili.
Byłam przekonana, że potrzeby dziecka są moimi własnymi potrzebami, zanikło moje “ja”, było tylko “my”.
Choć to naturalna w pewnym okresie forma symbiozy, to wciąż jest trudnym stanem”
Joanna Fabicka s. 90 wrześniowy nr Zwierciadła
Ten fragment mówi sam za siebie, a ostatni tydzień:
- Weekend upłynął nam dość “kulturalnie”, że tak to nazwę. Było trochę malowania, trochę muzyki, goście, no i wrześniowy numer Zwierciadła z kawką:
2. Odnośnie szkoły/przedszkola to my powoli wdrażamy rutynę dnia codziennego, niczym kropla drąży skałę. Niestety tylko godzinka, bo Lucy nadal nie jest “fully trained” ;-( Ale już nie mamy dramy przy odstawianiu, a co więcej nie jest już nam potrzebny tatuś, bowiem pierwsze dwa razy musieliśmy ją odprowadzić oboje. No i słynna kurtka, z którą Lucy nie chciała się rozstać przez ostatni rok poszła w zapomnienie.
3. Zaskoczeniem była dla mnie szkoła muzyczna, do której moja córka pobiegła jak na skrzydłach. Swoją drogą zadziwiła mnie tym, że wiedziała w którym kierunku biec. Może to ta charakterystyczna żółta brama:
4. Z programów edukacyjnych dla dzieci, to w ostatnim tygodniu królowała ulica Sezamowa. Jak to jedna z mam napisała kiedyś na forum, że jej dziecko lubi programy, w którym biorą udział inne dzieci i to się u nas też zgadza. Zresztą my sami z mężem jesteśmy chowani na ulicy Sezamowej i Fraglesach: