Zdjęcie z: stocksnap.io
Kilka dni temu Dorota Zawadzka wrzuciła na swoim fanpage zdjęcie fragmentu katechizmu, a w nim min. hasło:
“Dzieci z próbówki to dzieci bez miłości”
Tak się składa, że akurat w tej sprawie mam duuuużo do powiedzenia i mimo, iż emocje opadły chce się czymś podzielić ze światem.
- Primo, w dzisiejszym świecie pary decydują się na dzieci dość późno i może akurat okazać się, że procedura invitro będzie niezbędna.
- Secundo, bezpłodność jest chorobą cywilizacyjną i coraz częściej dotyka młode pary
- Tetrio, ludzie często nie mają pojęcia jak skomplikowany i złożony jest to proces, ile wymaga cierpliwości, wyrzeczeń i determinacji.
Dziecko z próbówki to dziecko bez seksu – TAK, nie będę zaprzeczać faktom, ale proszę SEKSU, nie mylić z MIŁOŚCIĄ.
Mam nawet wrażenie, że dzieci poczęte metodą IVF są bardziej kochane i wyczekiwane przez lata. I to nie tylko moje wrażenie, ale pielęgniarek w przychodni płodności również. Nie widzieliście tych kartek z podziękowaniami dla personelu kliniki. Tyle wdzięczności ile w nich jest nie spotkałam przez całe swoje dotychczasowe życie.
Ostatnio rozmawiałam też z aptekarką, która widzi, co się dzieje i mówiła, że coraz częściej obserwuje, że z roku na rok “bezpłodnych par” jest więcej i więcej, i stwierdziła, że mimo, iż jest 26-letnią singielką, za jakieś 9 lat zamrozi swoje jajeczka, jeśli dalej będzie poszukiwała MR Right 😉
W Polsce nadal “myśli się”, że na INVITRO stać tylko celebrytów i fakt, jest to drogi zabieg ( tu w Dublinie kosztuje on 6 tys Euro, ale koszty dodatkowe to drugie tyle). Czy warto? Oczywiście, że warto próbować, a osoby, które nie miały doczynienia z IVF niech zamkną buzię bo naprawdę nie mają w tej sprawie nic do powiedzenia .
Więcej na: