Widzę, że się ociągam. Nie widzę też podsumowania września, ani sierpnia, a, że kolejny tydzień października mamy już za sobą .
Z jednej strony dużo się u nas dzieje ostatnio, ale jak by ktoś popatrzył z zewnątrz to nie zmieniło się nic, ale to nieprawda:
- Moja córka 2.5 roku przeżywa okres transformacji, czyli raz śpi po południu, a raz nie. Z tego, co mówiły mi mamy na grupie. 3 letnie dzieci już raczej nie śpią (zwłaszcza jeśli uczęszczają już do przedszkola, a 2.5 letnie dzieci raz śpią, raz nie, raz godzinę, raz dwie, zależy). Mam zatem busy dzień od 7.30 do 19-tej. Ok 17-tej/18-tej dostaję kurwicy i czekam na tatusia, który zjawia się ok 19-tej.12 godzin z dwulatką. Wyobrażacie to sobie. Padam już ok 15-tej 😉 Zrozumiałam też ideę posyłania dziecka do przedszkola i zaczęłam się za nim poważnie rozglądać i…znalazłam. Nie powiem Wam gdzie, bo to jeszcze nic pewnego, ale przesyłam Wam linka, bo może się przydać: IRISH MONTESSORI EDUCATION BOARD, link. W związku z tym, że moja córka nie sypia po południu trzeba ją czymś zająć, patrz wymęczyć i poszukuję różnych zajęć, grup, spotkań, activities zarówno indoor, jak i outdoor. W końcu udało nam się wybrać do dublińskiego ZOO, które było na mojej liście na otwarcie letniego sezonu, link. Warto? Drogo, ale warto:
2. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że staramy się z mężem o drugie dziecko. Nie jest łatwo. Specjalistka w tej dziedzinie daje nam 30% szans.
Aktualnie jestem na hormonach wyciszających funkcje rozrodcze, w tym miejmy nadzieję i cystę, która zaburza cykl hormonalny i zajście (a w moim przypadku utrzymanie ciąży).
3. Powolutku żegnamy już nasz ulubiony playground w Dublin 6 i szukamy alternatywy indoor 😉
4. Nowym nabytkiem i pewnie spamem w tym sezonie będą dania z nowej książki Jamiego Olivera “5 ingredients”.
5. I żeby nie było, że matka tylko siedzi w domu i się zamartwia,
udało mi się też wypić drineczka z psiapsióła, zanim czmyhnęła na Bali.
Tymczasem pozdrawiam Was ciepło!