Wczoraj na placu zabaw ucięłam sobie pogawędkę z bardzo ciekawą mamą 3 letniego chłopca, która zawodowo zajmuje się opieką nad dziećmi. Ta kobieta wniosła do mojego życia więcej niż speech terapeutka, a mianowicie:
- Po pierwsze zwróciła mi uwagę (czego nie zrobiła logoterapeutka), że moja córka nadal eksploruje rzeczy językiem. Oczywiście początkowo zaprzeczyłam i powiedziałam dumnie: “Ona już tego nie robi”, po czym przyjrzałam się i rzeczywiście, moja ponad dwuletnia córka nadal wkłada rzeczy do buzi, a przecież już przestała, po czym usłyszałam: “Nie przejmuj się w każdy rozwój wpisany jest regres, dwa kroki wprzód, krok w tył, to normalne”
- Zapytała się jak z jedzeniem, więc mówię, że “fussy eater”, ale lubi ostre przyprawy i znów usłyszałam, że język jest mięśniem, który jak każdy inny musi być wyćwiczony, a jedzenie go właśnie trenuje przed mową, plus fakt, że przyprawy są w tym pomocne.
- Oglądanie bajek, tu mnie zagięła bo powiedziała, że jej dziecko do 2 lat nie oglądało w ogóle bajek, ale teoria mówi, że małe dziecko może się skupić maksymalnie 15-20 minut, stąd bajeczki powinny być max 40 minut dziennie w ciągu całego dnia.
- Co oglądać? Podobnie jak ja nie była fanką komercyjnych, napędzanych przez marketing bajek. Poleciła mi BBC dla dzieci.
- W jej domu nie ma TV (jak w moim), ale radio leci naokrągło i to z programami dla dzieci. W czym mnie zainspirowała, bowiem w moim domu panuje cisza, może jest “za cicho”, by wspomagać mowę.
- Nigdy nie wyciągaj dziecka na swój poziom, a zniż się do jego poziomu i tu mogłabym polemizować, bo wychodzę, z założenia, że dziecko to taka sama ludzka istota jak ja, ale może ja się mylę. Podzieliła się ze mną zasadą:“Używaj tyle słów, ile dziecko ma lat” (Znałam tę zasadę od Tracy Hogg, ale odnośnie organizowania urodzin dla dzieci i zapraszania gości zgodnie z liczbą ile dziecko ma laat)
- Zaproponowała mi też zorganizowanie z dzieckiem sensory box, i tu poczułam się jakbym wygrała w lotto.