W końcu mam czas by przysiąść i napisać coś na temat Haify, gdzie spędziliśmy ostatnie Wielkanocne ferie. Otóż naszym założeniem było przedstawienie naszej córce dziadka i vice versa wnuczkę dziadkowi. Mimo, iż spotkali się już wcześniej to dopiero ostatnio zaczęły pojawiać się pytania typu: Jakiego koloru są oczy dziadka? Jaki on jest? Co lubi? ect. Stwierdziliśmy, że czas najwyższy. I pod tym względem wyjazd był udany.
Ale z drugiej strony nigdy nie lataliśmy do Izraela w kwietniu teraz już wiemy dlaczego. Izrael był i jest strasznie drogi. Z racji takiej, że właśnie trwały tam Passover znalezienie dobrego noclegu graniczyło z cudem dlatego musieliśmy przenieść swoje plany z ukochanego Tel-Avivu do Haify.
- Haifa to małe górzyste portowe miasto. Turyści głównie przyjeżdżają tu do Bahai Gardens, ale jest kilka innych atrakcji zwłaszcza jeśli ma się dzieci. My wybraliśmy się do ZOO, muzeum Mada-tech oraz do parku, gdzie był ruchomy most i kolejka linowa:
2. Haifa jest też nadmorskim miastem także śmiało można wybrać się na którąś z plaż, np. Carmel,bo o pogodę w Izraelu to akurat nie trudno. My z kolei mieliśmy “beach day” podczas jednej z wizyt u dziadka:
3. Jedzenie nie ma sobie równych, zwłaszcza słynne izraelskie śniadania ale…ceny poszły tak w górę, że doceniłam stołówkę w Kibutzu:
4. A najbardziej doceniłam święty spokój w cieniu palm, wśród kwiatów, papug i kota, którego chciałyśmy z córką zabrać do Dublina:
5. A tzw. “egg hunt” też miałyśmy tylko, że czekoladowe jajka szybko się rozpuszczały:
Moja poprzednia wizyta w Hajfie link