Święta Bożego Narodzenia to taki czas, kiedy czuję się jak w kołowrotku, a ja na przekór wszystkiemu staram się zwolnić. To też czas, kiedy drogą lądową i powietrzną atakują nas prezenty ze wszystkich stron powodując, że czuję się “overwhelmed”. Dzieje się za dużo i za szybko, jak dla mnie i po tym jak odwiedziłam rodzinę i z przyjemnością patrzyłam na spadający śnieg, którego mi tu w Irlandii brakuje przyszedł kolejny tydzień:
- Jedną z fajniejszych świątecznych zaplanowanych i odbytych atrakcji był dzisiejszy koncert:
2. Z przyjemnością wspominam też spacer pod błękitnym niebem po powrocie ze “śnieżnej krainy”:
3. W sobotę miło spędziłyśmy czas w centrum trampolin Jamp Zone:
4. Niestety piątkowa sesja, która miała zakończyć się spotkaniem ze Św. Mikołajem nie odbyła się, jak i wypad ze szkoły do teatru i bardzo nad tym ubolewam, a na osiedlu zamiast czekoladek dostaliśmy szampana, ale… Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo Sylwester tuż za rogiem:
5. Z książek. Pamiętacie jak kiedyś pisałam o Jim Field, link, link Jedną z jego ilustrowanych świątecznych pozycji jest książka “Grandpa Christmas”:
Tymczasem, dziś już ostatnia świeca Adwentowa, został jeszcze tydzień celebrowania, tym razem bardziej w kuchni i …święta pozostaną już tylko wspomnieniem. Dni będą stawać się coraz dłuższe, a ja z utęsknieniem będę wypatrywać już wiosny 😉