W czasie kiedy pół Polski piecze babki i mazurki, a drugie pół myje okna ja się zastanawiam: jak właściwie chce spędzić te święta. Z jednej strony mój mąż mnie zawsze goni, by nie piec żadnych ciast, a z drugiej mam córkę, która nie może się doczekać niedzielnego szukania zajączka tzw. tutaj “Easter hunt”. Pogoda w ostatnim tygodniu nam dopisała, więc było kilka posiedzeń na trawie i nawet udało nam się założyć letnią sukienkę na wtorkowe słońce:
Kulinarnie: znalazłam sposób na swojego niejadka. Po prostu wybiera sobie z youtuba na co ma ochotę, pomaga mi to przygotować, a potem je (kilka łyżeczek, ale zawsze to o kilka łyżeczek więcej niż zawsze) na pierwszy ogień poszła kremowa zbledowana z ryżem pomidorówka z selerem:
Jeśli chodzi o męża to próbowałam mu dogodzić “wiosennym rissotto”, nie wyszło, za “butter” dla niego, ale jak na moje podniebienie było w sam raz:
Po za tym, że dużo czasu spędzamy z córką w kuchni, to jest jeszcze balkon z grzebaniem w ziemii nasionek i podlewaniem ich oraz wypady na rowerek i pojawiły się pastele obok malowania:
Ciekawa jestem kto oglądał serial “Stulecie winnych”, bo ja bym sobie chętnie obejrzała:
A tymczasem mamy już 4 miesiąc tego roku, lista przeżyć od Edyty Zając, link no i …