W ostatnim tygodniu obchodziłam swoje kolejne urodziny. Pamiętam jak rok temu nie miałam pomysłu na tenże dzień i zadzwoniła moja mama, która stwierdziła:
-Jak to? Masz męża i dziecko i nie wiesz, jak spędzić własne urodziny? Upiecz ciasto, kup sobie prezent, wyjdź gdzieś z mężem, a wieczorem zrób party w domu. To było dla niej takie proste, ale zadziałało.
W tym roku zabrakło, jej smsa o 7 rano z życzeniami urodzinowymi i głosu w telefonie. Poddałam się “flow” i urodziny zorganizowała mi 4 latka. Najpierw zobaczyła rano w tramwaju balona i stwierdziła, że też chce. Potem (jak już miałyśmy balona) to chciała upiec ciasto (poszłam na łatwiznę i kupiłam sernik z LIDLa za 2 Euro), a jak już doszłyśmy do domu to urządzała party. Każdy dostał czapkę, gwizdek i kolorowy talerzyk. I przyznaję to były miłe urodziny:
- Książka. Kiedy byłam w Polsce przykuła moją uwagę okładka z leniwcem i tytułem “Jak mniej myśleć”, ale od kiedy dowiedziałam się, że jestem tzw. osobą wysoko wrażliwą stała się ona moją lekturą:
- Kulinarnie:
W ostatni weekend popełniłam omlet z wszystkiego co zostało w lodówce po tygodniu i wyszło całkiem zacnie, ale podzielić się chcę z Wami przepisem na domową nutellę, bowiem moja córka jest miłośniczką czekolady, a ze swojej strony chciałabym by jadła więcej orzechów i stąd mamy:
- wspomniany omlet
- Jeden z rodziców zapytał się mnie ostatnio, co robimy w taką pogodę w domu? Opcje są dwie: tą screenową już znacie, albowiem tydzień temu wrzuciłam listę edukacyjnych aplikacji dla przedszkolaków, link, a niescreenowa to craft i między innymi zwierzęta z rolek po papierze toaletowym:
Miłego, suchego weekendu!