Po październikowym “must have”, czyli zimowa kurtka i buty dla rosnącej córki, a jeszcze przed świąteczną gorączką postanowiłam być dobra dla siebie w listopadzie.
Zwłaszcza, że w ostatnim miesiącu wyskoczyła szybka akcja zdrowotna, która na szczęście okazała się fałszywym alarmem. To znaczy mam torbielę wielkości pięści (ale nie rakową) i lekarka najchętniej by ją wycięła od razu, ale poprosiłam ją o 3 miesiące czasu oraz wyłączenie tzw. funkcji rozrodczych, patrz sztuczna menopauza (kolejna zresztą). Bardzo dziękuję Życzliwym mi osobom za szybką reakcję i paczuszkę z 0.5 kg mieszanki ziołowej na torbiele, którą pewnie będę piła przez cały ten okres. Jesteś moim Aniołem Kasiu, bardzo Ci za nią dziękuję! A tymczasem:
- Nie wiem, jak u Was, ale u nas przez ostatni tydzień Halloweenowa gorączka, od szkoły muzycznej, poprzez bal przebierany w przeszkolu, po imprezę w apartamentowcach. Z przyjemnością odetchnę z ulgą po tym wszystkim. Dużo, za dużo słodyczy ;-):
2. Z miejsc na mapie Dublina to oprócz naszej ulubionej lokalnej restauracji, mogę polecić wizytę w Enda’s Park jeśli jeszcze nie byliście:
3. Kulinarnie jesteśmy na etapie pieczenia pizzy, calzone, ale także ostatnio pieczemy ziemniaki z mieszanką przypraw od ryby po marokańsku obok naszej soli, pieprzu i czosnku (kumin, kurkuma, papryka, szafran) link:
4. Z filmów to polecił mi ostatnio znajomy film Kodachrome i rzeczywiście według mnie dobry film, warty jesienno-zimowego czasu:
- Z filmów dla dzieci to obejrzeliśmy sobie “Rio”:
5. Tymczasem co ogląda mama wieczorami, oprócz poczytywania biografii Michelle Obamy:
Ta właśnie kobieta zainspirowała mnie do kupna “spray mopa”, który mam nadzieję, że się sprawdzi na moich metrażach 😉 Spray and clean as you go!
Tymczasem Spokojnego weekendu!