Jedna z mam zapytała się mnie ostatnio jak “my” podróżujemy?
Otóż zaskoczę Was, a może nawet zawiodę, ale:
- Nie mamy auta (i oboje nie prowadzimy, chociaż prawko zrobiłam jeszcze na studiach)
- Dźwigamy plecaki, zastanawiałam się dla córki nad Trunki, ale będzie też plecak
- Mamy tylko jedno dziecko (jeśli chodzi o wózek to city mini jogger sprawdzał się świetnie. Dziecko w jednym ręku, wózek składa się jednym ruchem)
Drugie pytanie było jak podróżować “light”. No i teraz moja rada jest:
- Trzymaj się capsule wardrobe, czyli max 12 ubrań które pasują do siebie (o ile nie jedziesz na koniec świata, zawsze możesz coś dokupić, bo np. dziecko zwymiotuje w busie, a ty akurat wzięłaś ciuchy dla dziecka na przebranie, a nie pomyślałaś o sobie 😉
- Nie czarujmy się, kiedy jeździmy na wakacje, to jeździmy raczej tam, gdzie jest słońce także ubrania szybko schną, a ponadto robimy też wakacyjne fotki także zazwyczaj jest to wakacyjna garderoba (trzymam taką odzielnie, na hasło: “jedziemy” wyciągam tylko z szafy)
- Po tym jak podróżowałam z chorym dzieckiem i zgubiła się nam torba z ciuchami, wiem, że można wszystko 😉
- Trzymaj zawsze ubranie zapasowe dla dziecka pod ręką, one lubią się czymś oblać/pobrudzić w najmniej niespodziewanym momencie, a Ty musisz akurat iść pod bramkę, a w bagażu masz wszystko poskładane w kosteczkę 😉
Ps. Niestety nie mam rad, jak podróżować z dzieckiem “light”, bo nawet jeśli są to tylko letnie ciuchy to w zestawie jest zawsze coś: pieluchy, wipes, zabawki do piachu, nocnik itd.
Jeśli masz dla mnie jakieś porady, napisz proszę i Bone Voyage!