No i mamy kolejny tydzień za nami i do tego ostatniego miesiąca roku + pierwszy tydzień Adwentu.
I wiem, że ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie chodzę do Kościoła, więc co ja z tym Adwentem?
Otóż 1 grudnia jest Natalii i zawsze obchodziłam ten dzień miło i mimo, iż moje imieniny przypadają jakoś latem wybrałam sobie ten dzień, bo był to dzień “Matki Boskiej Pieniężnej”, jak mawiał mój ojciec i nigdy nie zapomniał o czekoladzie. Potem Mikołajki i tylko patrzeć Świąt Bożego Narodzenia i tej jednej kolacji w roku – Wigilli 😉
Adwent to dla mnie czas oczekiwania i przemian, planów i przemyśleń. Nie biegam wtedy po sklepach, tylko z kubkiem kakao, gorącej herbaty lub “hot porto”, opatulona kocem patrzę na korki w centrum Dublina. Wyciszam się. Dni stają się coraz krótsze, więc łapię ile się da dziennego światła.
A wracając do podsumowania to:
- Postawiłam już choinkę i mimo, iż choinkę zawsze stawiałam swojego wzrostu i krótko przed Świętami od kiedy mam dziecko stawiam na niezależność i wygodę. Choinka wielkości mojej córki (liczyłam na to, że będzie miała bardziej czynny udział w ubieraniu) i od 1 grudnia, by uprzyjemnić nam ten czas siedzenia w domu, kiedy zajdzie słońce.
2. Coraz częściej wkręcam się w tzw. Kalendarze Adwentowe. W tym roku był mój pierwszy i długo zastanawiałam się co włożyć do środka. Słodycze nie bardzo, pierdułki nie bardzo, ale już 24 częściowe puzzle TAK, bo takie właśnie układa moja 2.5 latka. Dotarło do mnie, że można sobie zrobić taki kalendarz:
- z herbatami
- z kawami
- z….cokolwiek zapragniesz (uwielbiam tę ideę)
3. Wyciszaniu się też pomagają nam książki, a było ich sporo w ostatnim tygodniu:
I teraz niespodzianka;-) Powyższe książki pochodzą z biblioteki. (Dzięki Izabela ;-))
Wystarczy, że:
- założycie sobie kartę
- a ze strony link zamówicie sobie do swojej lokalnej biblioteki do 12 książek (na okres 3 tygodni)
I oddacie je w terminie: Haha!
Tymczasem życzę Wam ciepłego weekendu!
Zdjęcie tytułowe z: stocksnap.io