Dziś mija nam 7 lat od kiedy się poznaliśmy. O historii naszego poznania możecie poczytać tutaj. I mimo, iż wydaje się, że to “kupa” czasu i z jednej strony zmieniło się wszystko, to z drugiej strony nie zmieniło nic 😉
Z mojego męża punktu widzenia:
- Mieszkałem w 3 razy większym pokoju i płaciłem 4 razy mniej
- Więcej wychodziłem “out”
- Ubierałaś się jak “old style lady”
- Ważyłem wtedy ok 10 kg (od kiedy jesteśmy razem przybiera ok 1 kg rocznie)
- Jadłem, więcej warzyw i mniej słodyczy
- Chodziłem 2 razy w tygodniu na gym
Z mojego punktu widzenia:
- Mój mąż mieszkał w norze i trzeba było go z niej wyciągnąć, a już na pewno odłączyć od kompa – misja;-)
- Więcej podróżowałam, raz w miesiącu leciałam gdzieś.
- Pamiętam jego dziurawe buty, których nie mogłam znieść i dziurawe skarpetki, które musiały zniknąć, bo nie dawały mi spokoju
- Z wagą u mnie jest wręcz odwrotnie- spadła ze względu na inną dietę i karmienie piersią
- Jadłam więcej mięsa i słodyczy
- Czytałam więcej książek i oglądałam więcej filmów (wychodziłam 2 razy w tygodniu do kina)
Oboje:
- Więcej pilismy alkoholu
- Nie jadaliśmy tyle w restauracjach. Zaczynaliśmy od “chicken bagette” z Centry, która wtedy kosztowała 2 Euro i jedliśmy ją na spółkę, z tym, że ja z rozrzaleniem patrzyłam się w okno i obserwowałam samochody, licząc “landrovery” i pytając się w myślach:
Co ja tu robię z tym gościem, przecież “boyfriend without a car is useless” 😉
Czego do tej pory nie może mi wybaczyć, kiedy mu to kiedyś zarzuciłam podczas jednej z wypraw do Skerries.
I dziś rano, pierdząc razem pod kołdrą, z córką w nogach stwierdziliśmy, że tyle się zmieniło, a zarazem NIC 😉