Zdjęcie z: https://stocksnap.io/
W ostatnim poście piszę o korzyściach jakie osiągamy będąc minimalistami, a wraz z nim wymieniam wartości wyższe typu: szczęście, wolność, pasja, które tak właściwie są skutkiem ubocznym zastosowania koncepcji minimalistycznej. Zapominam o podstawowym założeniu tzn. o wartości UŻYTKOWEJ, czyli:
- Primo, rzeczy są dla nas, a nie my dla nich.
- Secundo, mają być z nami tak długo, jak nam służą i jeśli coś nie jest już przez nas używane, musi dostać drugie życie w postaci:
- oddania,
- odsprzedania,
- wymiany,
- naprawy lub
- (w ostateczności) wyrzucenia.
I tak jak już pisałam, w którymś z komentarzy, z punktu widzenia minimalizmu reklamówka nędzarza będzie więcej warta niż tysięczna para butów celebryty, właśnie ze względu na tę UŻYTECZNOŚĆ/UŻYWALNOŚĆ. Ale jeśli zestawić te przedmioty na Allegro to oczywiście dostaniemy więcej za buty Vicktorii Beckham niż za reklamówkę nędzarza. 😉
Z tym, że należy pamiętać, iż dla niektórych:
“Pozbywanie się dóbr, np. oddawanie lub sprzedawanie ich innym, nie jest prostą sprawą, ponieważ symboliczność rzeczy powoduje, że wraz z przedmiotem jego posiadacz pozbywa się często części własnej tożsamości, poczucia własnej wartości, emocjonalnego komfortu i bezpieczeńtwa”…
jak pisze Katarzyna Kędzierska (za Małgorzatą Górnik-Durose) w swojej książce Chcieć mniej. Minimalizm w praktyce. s.141