Korzyści z bycia minimalistą

Zdjęcie z: stocksnap.io

Właściwie to do końca nie wiem, czy stałam się minimalistką ostatnimi czasy, czy zawsze nią byłam tylko teraz dopiero potrafię się nią nazwać.

Od zawsze wierzyłam, że we Frommowskiej dyskusji „być, czy mieć”, BYĆ ma większe dla mnie znaczenie, ale dochodzę do wniosku, czy jest tak dlatego, że nic nie posiadam? Przecież bardzo łatwo jest być minimalistą bez niczego. Czy gdybym była milionerką, czy dalej byłabym minimalistką?

Ponadto minimalizm nie jest też dla każdego i śmiem nawet twierdzić, że jest to bardziej filozofia dla ludzi dojrzałych, 30+. Gdyby ktoś mnie poprosił o wyhamowanie pędu życia i aspiracji w wieku 20 lat, wyśmiałabym go. Łatwiej jest mi  przystosować się do łatki „slow life” zbliżając się do 40-tki, niż 15 lat temu.

Minimalizm jest swego rodzajem narzędziem, remedium na dzisiejszą ponad programową konsumpcję, ale nikt nie mówi wyrzecz się wszystkiego i będziesz szczęśliwym. Jest narzędziem by uczynić nasze życie prostszym i dać jemu właściwy kierunek.

Korzyści płynące z bycia minimalistą?:

  1. Dzięki podejściu do życia w prostocie i wdzięczności stajemy się szczęśliwsi.
  2. Żyjemy „tu i teraz”
  3. Odzyskujemy czas.
  4. Odżywają nasze pasje
  5. Odkrywamy swoje misje
  6. Doświadczamy swego rodzaju wolności
  7. Nasze życie staje się bardziej kreatywne
  8. Skupiamy się na zdrowiu i dobrych nawykach
  9. Rozwijamy się
  10. Uczestniczymy w życiu innych
  11. Pozbywamy się przedmiotów
  12. Odkrywamy sens życia.

Czytaj także: listę drobnych przyjemności

 

22 Comments

    • Bądź bezlitosna, ciuchy uwielbiają się mnożyć i panoszyć w naszych szafach przez lata. Krótkie cięcie i fokus na ważne sprawy;-) Pozdrawiam.

  1. Co jakis czas powtarzam sobie że chce być minimalistką i że to już najwyższy czas…a potem idę na zakuy, próbuję sprzątac …i mi nie wychodzi

    • Nasza motywacja powinna wypływać z wnętrza, a nie z zewnętrznych trendów. Najwyraźniej nie jesteś jeszcze (w środku) gotowa 😉

    • Hahaha, też tak miałam i dlatego tak komfortowo się w tej koncepcji czuję 😉 Pozdrawiam

  2. Ja nie jestem minimalistką 🙂 nie mogę też o sobie powiedzieć, że jestem konsumentem i “mieć” znaczy dla mnie więcej niż “być”. Minimalizm traktuję raczej, jako drogę do tego by być sobą i odkryć swoje prawdziwe ja. Każdy zaś tę drogę będzie miał inną, uformowaną na swój sposób i zgodnie ze swoją osobowością. Nie mniej, życzę wytrwałości, powodzenia i konsekwencji 🙂 a przede wszystkim radości, bo najważniejsze to cieszyć się swoją drogą, drugi raz jej nie przejdziemy 🙂 Pozdrawiam!

    • Ależ o to w tym wszystkim chodzi, by nie dać sobie odebrać skupienia na rzeczy ważne, istotne dla naszego życia. Pozdrawiam

  3. Czy w takim razie nędzarz, menel, ktoś, kto nie ma nic prócz reklamówki z paroma drobiazgami – czy to wzór człowieka szczęśliwego dzięki minimalizmowi? Nikt go przecież w minimalizmie nie przelicytuje…

    • W minimalizmie nie chodzi o licytację kto ma jedną reklamówkę, a kto ma ich w domu całą szufladę. Chodzi bardziej o skupienie jakie odbiera nam świat materialny i sprawia, że jesteśmy bardzo zajęci, nie tam gdzie trzeba;-)

      Ale ustosunkuję się pierwszej części: menel jest uzależniony także nie wchodzi w rachubę, ale nędzarz, który jest szczęśliwy jest w pewnym sensie wolny (pod warunkiem, że jest szczęśliwy). Sokrates chodził boso, a V. Beckham ma 7, czy 8 tysięcy par butów.

      Mnie bardziej interesuje fakt, czy Vicktoria Beckham ograniczyłaby swoje buty??? Bo nie mieć nic i być minimalistą jest łatwo. Pozdrawiam.

  4. Im jestem starsza, tym mniej do szczęścia potrzeba:) I czuję się z tym fantastycznie 🙂

  5. Dla mnie już od dłuższego czasu przedmioty nie mają większej wartości (chyba, że są potrzebne, albo po prostu ładne). Przy zakupie nie kieruję się metką, wielkie logo nawet mnie odstręcza od zakupu. Więcej radości sprawia mi np. kawa na mieście, wyjście do kina na dobry film, albo podróże 🙂

    • Ależ to właśnie o tę kawę, kino, podróże chodzi. Minimalizm jest zwolennikiem doświadczania, a nie posiadania, a jego fenomen polega na tym, że jest jak koc, który może ogrzać każdego niezależnie od rozmiaru. Przedmioty mają wartość użytkową, więc jak sama nazwa wskazuje powinny być “używane”, a nie gromadzone. Też lubię ładne przedmioty i pomieszczenia, ale ich nie gromadzę;-) Pozdrawiam.

  6. Ja zdecydowanie nie należę do grona minimalistów, ale nie oznacza to, że sama idea jest mi tak zupełnie obca. Chociaż lubię otaczać się przedmiotami, lubię wnętrza z historią i z “duszą”, to powoli, na co dzień, ograniczam ilość kupowanych rzeczy, ubrań, kosmetyków. Staram się zastanowić kilka razy czy coś mi jest naprawdę potrzebne. To zdecydowanie ułatwia codzienne funkcjonowanie.

    • I to właśnie o to chodzi, można się nimi otaczać i doświadczać ich piękna, jak najbardziej, a słowem kluczem jest tu (jak już napisałaś) “potrzeba”, która będzie dla każdego inna oraz “użyteczność”(rzeczy mają być używane i tak długo jak je używasz jest ok.)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *