Pamiętacie książeczkę Fromma “Być, czy mieć”?
Otóż napisana w latach 70-tych głosi prawdę aktualną po dziś dzień odnośnie kryzysu świata Zachodniego i jego dóbr materialnych, które nie przynoszą szczęścia jej posiadaczom.
Nie wiem kiedy i jak stałam się minimalistką, może zawsze nią byłam tylko wtedy jeszcze nie było to takie trendy😉
Dziś chce się z Wami podzielić 5-cioma zasadami, jakimi się kieruję w swoim życiu, przez ostatnie kilka lat.
- Pierwsza i najważniejsza zasada, wyniesiona jeszcze z czasów studenckich, do której odnoszą się 4 pozostałe.
Nie należy tworzyć bytów ponad potrzebę!
2. Jedzenie – od kiedy zaszłam w ciąże i miałam ochotę na rzeczy proste i świeżynki w odstawkę poszły wszystkie te orientalne dania, które tak uwielbiałam wcześniej i dzieliłam się z Wami na blogu: Natalerz.
Dziś gromadzenie i gotowanie z książek kucharskich to już przeszłość. Nie potrzebuję listy 20 produktów, by je potem połączyć, wystarczą mi 3 do 5-ciu, które mam w lodówce i skorzystam na tym ja, moja rodzina i nasz portfel.
Oboje z mężem nie marnujemy też jedzenia. W restauracji zamawiamy jedną porcję i potem się nią dzielimy. Czasem musimy dojeść w domu, a czasem domówić deser, jeśli danie główne nam smakowało, ale jedzenie nigdy nie zostaje na talerzu i nie ląduje w koszu, a my dzięki temu trzymamy jakoś formę i budżet rodzinny w normie.
3. Kosmetyki – zużyj co masz zanim kupisz nowe!
Kiedy poznałam swojego męża i już na samym początku mówił mi, że za dużo używam kosmetyków myślałam sobie:
Kolejny facet, który mi mówi co mam robić i jak.
Z czasem okazało się, że używanie szamponu bez “SLS” (substancji odpowiedzialnej za jego pienienie się) ma zbawienne skutki na wypadanie włosów. Kosmetyki do twarzy to prosta seria AA lub kupione na targu w Tel Avivie kosmetyki na bazie M. Martwego i jakiegoś dodatku (awokado, aloesu, migdału itd.)
Kosmetyków kolorowych nie używałam zbyt wiele, ale od kiedy spotkałam faceta, który tego nie wymaga jest mi jeszcze wygodniej bez nich 😉
4. Ubrania – Nadal w nimi walczę, ale jedno jest pewne, że człowiek nie potrzebuje tyle ubrań ile nagromadził w przeciągu tych wszystkich lat, a najlepiej pokazują to przeprowadzki. Zazwyczaj zmieniam ubrania sezonowo, ale czy rzeczywiście potrzebuję sukienki sprzed 10 lat???
5. Książki – Kiedy byłam singielką uwielbiałam ten czas z książką i samotne wieczory. Teraz widzę ile kasy wydawałam na zamawiane książki, do których rzadko wracałam. Nadal lubię je czytać i jakoś nie mogę się przekonać do modnego ostatnio Kindla, ale daleka już jestem od ich gromadzenia.
Zdjęcie z: https://stocksnap.io/