Muszę przyznać, że spojrzenie mojego męża, jako turysty-przybysza na moje rodzinne miasto jest zupełnie inne niż moje jako Torunianki i nie powiem, czy gorsze, czy lepsze po prostu inne. Zobaczcie sami:
Najpierw sfotografował mnie na tle grafitti jakiegoś blokowiska 😉
Po czym sfotografował gołębie na trzepaku, nie pytając nawet “co to jest”;-)
Dotyk na gotyk, zamiast fotografować gotyckie kościoły, obstrykał żonę na tle “wielkich drzwi” 😉
Jak tylko przestało padać w moim ulubionym lokalu “Róża i Zen” zamówił sobie nalewkę szefowej z czarnego bzu;-)
Przy czym ja nie omieszkałam zamówić “naszego” serniczka i rosołku dla dziecka;-)
Spacerkiem wzdłuż strumienia przeszliśmy się do Wisły
A tam usłyszałam, że chce na drugi brzeg 😉
Po drugiej stronie Wisły zaliczyliśmy:
tzw. taras widokowy
Spacer w Małpim Gaju, zwany ładniej “Rezerwatem Kępy Bazarowej”
Z kilkudziesięciu toruńskich jadłodajni wybrał sobie Restaurację Campingową “Waliza” 😉
A po drodze do Parku Tysiąclecia sprawdził dworzec, z którego miał nazajutrz brać pociąg
Ja załapałam się na gorącą czekoladę 😉
Po czym udaliśmy się do Parku na plac zabaw
Gdyby nie Panorama Torunia to nikt by mi nie uwierzył po zdjęciach, że to Toruń 😉