Podejmowaniem decyzji interesuje się już od dawna i aktualnie, jako rodzic dochodzę do wniosku, że dziecku trzeba zaufać.
Spędzam ostatnio dużo czasu na placu zabaw i obserwuję różne mamy i ich reakcje. Wczoraj dla przykładu poznałam mamę trójki dzieci, od której relaksacji powinnam się uczyć, bowiem w czasie, gdy jej najmłodszy syn wspinał się jak małpa na pędzącej karuzeli, albo (co gorsze) wisiał na niej, ona stała z boku i mówiła:
– Dziecku, trzeba pozwolić upaść, byle nie zza wysoka 😉
Dziś dla przykładu obserwowałam mamę, która zabraniała synowi wszystkiego, nie doceniając jego 3 letnich możliwości. Co więcej, padały komentarze typu:
– Nie wchodź tam
– To dla Ciebie za wysoko
-Znowu się uderzysz
– Widzisz, mówiłam Ci, że się uderzysz itd.
Byłam w szoku i miałam nic nie mówić, ale zrobiło mi się żal dziecka, które bardzo chciało robić rzeczy zgodnie z jego naturą. I okazało się, że mały świetnie sobie radził na wysokościach, gorzej było z mamą.
I teraz, jeśli jesteś tą mamą, to bardzo Cię przepraszam, za swoją bezpośredniość i wtrącenie się.
Jeśli jeszcze nią nie jesteś to mówię od siebie, że mi też serce stało w gardle, kiedy moja prawie trzylatka wspinała się na wysokościach, a ja mogłam ją co najwyżej łapać (ale nic takiego nie miało miejsca).
Często zastanawiam się, czy dzieci nie boją się niczego ze względu na to, że:
- jeszcze nie upadły
- są po prostu odważne
- czy też mają taki okres, że nie widzą zagrożenia
Ale jedno jest pewne. Większość decyzji w moim życiu podejmowali za mnie rodzice i to był błąd. Moje pierwsze samodzielne decyzje miały miejsce dopiero w dorosłym życiu i nie zawsze były dobre. Dlatego jestem zdania, że jest to bardzo ważny aspekt wychowania (obok konsekwencji z podejmowanych decyzji i odpowiedzialności za nie).
Ps. Podrzucam Wam artykuł DSW odnośnie podejmowania decyzji przez dziecko i rola rodzica w tym procesie, link