Zdjęcie z: stocksnap.io
Mam nadzieję, że weekend minął Wam przyjemnie, tak jak mi. W sobotni poranek, jak zazwyczaj spotkałam się z bardzo bliską mi osobą, która w momencie kiedy zaczęłam narzekać, na to i na tamto, stwierdziła:
– “Pick your battle”.
– Co masz na myśli??? – zapytałam, a ona zobrazowała mi to tak:
– Gdybyśmy tu i teraz wyrzuciły wszystkie twoje problemy jak karty, który wybierasz jako pierwszy?
Dotarło do mnie, że na macierzyństwo składa się tysiące idiotycznych spraw i przez głowę przeleciały mi wszystkie błędy wychowawcze jakie aktualnie popełniam:
- jedzenie 3 yogurtów dziennie (cukier)
- świeżo wyciskane soczki dziennie za każdym razem jak przechodzimy 😉
- przejażdżka tramwajem dwóch przystanków z placu zabaw, tylko dlatego, by się przejechać tramwajem.
- chodzenie w pidżamie itd.
Przy czym dodała jako samotna matka, pracująca na pełnym etacie:
– Uwierz mi, że gdybyś musiała pracować, wyżej wymienione problemy spadłyby na dalszy plan: rachunki, obiad, porządki itp. wzięłyby górę.
Jeszcze przed sobotą wydawało mi się, że utknęłam w rutynie codzienności i tylko ja wkładam i wykładam naczynia do zmywarki i zciągam i rozwieszam pranie, a tymczasem okazuje się, że są kobiety, które robią WIĘCEJ, ZNACZNIE WIĘCEJ.
Następnego dnia spotakłam się z przyjaciółką, która przypomniała mi swoją teorię, która brzmi mniej więcej tak:
“Im więcej robisz, tym więcej zrobisz. Ludzie, którzy robią mało, robią coraz mniej” 😉
I mimo, iż weekend upłynął mi całkiem przyjemnie, cały czas dźwięczą mi słowa:
“Pick your battle”