Bunt dwulatka to ponoć przedsmak tego co czeka każdego rodzica nastolatka – jak pisze Tracy Hogg w poradniku “Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązać problemy wychowawcze”.
Po pierwsze, nie wierzę w coś takiego jak “bunt dwulatka”, jest to dla mnie zwykły brak komunikacji, a po drugie jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że moja słodka, małomówna Lucy będzie kiedyś krzykliwą, zbuntowaną nastolatką.
Żeby tego uniknąć podobno, ważne jest ustalenie granic i nauczenie umiejętności panowania nad emocjami już teraz, w okresie 2-3 lat.
Ponadto nie zapominajmy, że jako rodzice stanowimy wzorzec emocjonalny i w pierwszej kolejności to my musimy się kontrolować.
Autorka poradnika podaje kilka rad, by uniknąć ataków złości, które są nieuniknione na tym etapie rozwoju:
- Nie wychodź w porze drzemki
- Nie planuj zbyt wiele aktywności w jednym dniu
- Unikaj sytuacji, które w przeszłości te ataki wywołało
- Ostrożnie z oglądaniem TV i korzystaniem z komputera, tableta i telefonu
- Zaplanuj mnóstwo rzeczy na świeżym powietrzu lub w domu
- W tym wieku dzieci chcą uczestniczyć w pracach domowych więc uzbrój się w cierpliwość i pozwól im współpracować wydzielając proste i bezpieczne zadania
- Pochwal każde pożądane działanie, dzielenia się z innymi i konsekwencje w trudnym dla dziecka zadaniu.
Tyle na temat teorii, a jak to wygląda u nas w praktyce?
Co wieczór staram się nauczyć córkę sprzątania po sobie zabawek i co wieczór ona je z tych kartonów wyciąga.
A na tzw. taktykę “czarnego worka” jest jeszcze za mała. A jak to jest u Was? Macie “zbuntowane” dwulatki i jakieś dodatkowe rady i uwagi?