Zdjęcie ze: stocksnap.io
Jednym z punktów zarządzania jest tzw. delegowanie zadań, ale czy można oddelegować “macierzyństwo”?
-
Przecież nikt za ciebie w ciążę nie zajdzie – a jednak w niektórych krajach praktykuje się surokatki.
-
Przecież nikt za ciebie nie urodzi – patrz punkt wyżej
-
Przecież nikt za Ciebie piersią nie wykarmi? Czyżby, a co ze sciąganiem mleka i karmieniem butlą przez ojca lub osoby trzecie
-
Przecież nikt za Ciebie nie wychowa – czyżby? A kim są babcie, opiekunki i inne instytucje.
Ostatnio mądrowałam się koleżance, że jak nie daje rady z małym dzieckiem, to musi oddelegować zajęcia komuś innemu i oddelegowała. Aktualnie ma się świetnie i zaprasza mnie teraz na ważne meetingi, na które ja nigdy nie mogę znaleźć czasu, bo zawsze znajdę jakąśwymówkę ;-( Ponieważ “nie oddelegowywuję” to i czasem wariuję, bowiem 2 latek szybko się nudzi i nie jestem w stanie zapewnić mu non stop rozrywki. 😉
Niegdyś wydawało mi się, że najważniejsze są pierwsze 2 lata dziecka, potem zmieniłam zdanie, że do 3 lat. Teraz dojrzewam do oddelegowywania, ale dochodzimy do punktu, jaki sens ma macierzyństwo jeśli nie możesz jego sama doświadczać? Przecież to taki krótki, cenny, unikalny, pełny wspomnień okres. Poza tym idea macierzyństwa to zbudowanie więzi między dzieckiem a rodzicem przez okres pierwszych dwóch lat. Potem to już kwestia socjalizowania się i przystosowania do społeczeństwa.
Większość matek nie ma tego szczęścia i nie zostają z dzieckiem w domu do 2 roku życia. 6 miesięcy macierzyńskiego, karmienia piersią jak dobrze pójdzie, a potem to już świat wzywa. Jakiś czas temu, na grupie matek wyczytałam komentarz:
“Nie każda matka ma to szczęście by być w domu z dzieckiem i nie każdego stać na wynajęcie opiekunki” Zostać w domu z dzieckiem, czy nie zostać, oto jest pytanie???