To głupie, ale większość kobiet nie ma pojęcia, kiedy ich dziecko zostało poczęte, ja wiedziałam dokładnie datę oraz godzinę i mimo, iż wszyscy kazali mi czekać do badania krwi, ja już wiedziałam – jestem w ciąży.
Strasznie przetłuszczały mi się włosy i miałam strasznie dziwne apetyty, a to na gotowanego kurczaczka, a to na buraczki, a to na seler naciowy. Po dwóch tygodniach badania krwi potwierdziły tylko to, co ja już wiedziałam wcześniej.
W dniu, w którym dowiedziałam się, że jestem w ciąży mój partner skończył 35 lat. Odwiedziła mnie akurat wtedy bratanica z Polski. W ciągu dnia pojechałyśmy sobie nad morze i po drodze jak nigdy dotąd spotykałam wszystkich znajomych, którym promieniście oznajmiałam swój błogosławiony stan.
Wieczorem upiekłyśmy razem tort urodzinowy i czekałyśmy, aż mój wybranek wróci z pracy i będę mogła mu osobiście oznajmić dobrą nowinę, przepasana grubą wstążka na brzuchu.
Nadszedł ten moment, śpiewamy „sto lat”, on zdmuchuje świeczki i myśli sobie życzenie, a ja mówię słynne:
– Jestem w ciąży. – na co on mi odpowiada
– Wiem. Darek do mnie dzwonił 😉
Okazało się, że wszyscy ci, których poinformowałam pogratulowali nie tylko mi, ale i też mojemu mężowi, który podsumował:
– Następnym razem, jak chcesz mi zrobić niespodziankę powiedz najpierw mi, a potem reszcie Dublina, a nie odwrotnie.
I tak spaliłam całe surprice.